Wspaniała trójka cesarskich uzdrowisk

Ilekroć jestem w moim ulubionym Świnoujściu, zawsze odwiedzam trzy niezwykle klimatyczne kurorty w Niemczech. Dawniej bywali tu magnaci, arystokracja, członkowie zamożnych rodów, a nawet cesarskich rodzin. Może dlatego nie przypominają one polskich miejscowości wypoczynkowych nad Bałtykiem, tłocznych i pełnych straganów z pamiątkami. W cesarskich uzdrowiskach króluje spokój i kąpieliskowa architektura.

Ahlbeck, Heringsdorf oraz Bansin leżą w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie, jednym z najciekawszych regionów naszych zachodnich sąsiadów. Ze Świnoujścia można tu dotrzeć na kilka sposobów: autem lub autobusem miejskim (tzw. Linia Europejska), kolejką UBB, plażą albo długo wyczekiwaną promenadą spacerowo-rowerową, wiodącą wzdłuż wybrzeża. Odkąd oddano ją do użytku, dotarcie do pierwszego z kurortów – w Ahlbeck – to czysta przyjemność.

Stoi tu mnóstwo charakterystycznych willi, hoteli oraz pensjonatów. Lecz przybyszów najbardziej przyciąga molo wychodzące w morze na blisko 300 metrów. Uznano je nawet za zabytek, gdyż we wschodniej części Bałtyku wcale nie ma ich zbyt wiele. Przed wejściem na molo, na niewielkim placyku, wzrok przykuwa secesyjny zegar szafkowy, podarowany uzdrowisku przez samych kuracjuszy.

Wielką atrakcją niewielkiego Ahlbeck pozostaje, rzecz jasna, szeroka i piaszczysta plaża. Odwiedzana tłumnie przez cały rok, przez większość czasu usłana jest wiklinowymi koszami plażowymi, wymyślonymi przez Wilhelma Bartelmana z Rostocku. To specyficzny, a zarazem nieodzowny element nadbałtyckiego krajobrazu, widoczny również w sąsiednim Heringsdorfie.

Podobnie jak Ahlbeck, Heringsdorf także odznacza się willowo-pensjonarką zabudową, jednakże na gości czekają tutaj ponadto Termy Bałtyckie (Ostseetherme Usedom). To doskonała propozycja zarówno dla kuracjuszy, jak i rodzin z dziećmi – zwłaszcza że z term pod szklaną kopułą można korzystać okrągły rok. Dobra rada: szczególnie warto wybrać się w urodziny, bo wówczas otrzymamy bilet gwarantujący bezpłatny wstęp.

Będąc w Heringsdorfie, można np. spacerować między labiryntem wąskich uliczek albo oddać się zakupom (największym wzięciem nadal cieszą się niemiecka chemia oraz słodycze). Można też zwiedzić pierwsze prywatne Muzeum Muszli przy molo (An der Seebrücke). Ale równie dobrze można wybrać się na rowerową przejażdżkę wzdłuż wybrzeża, delektując się po drodze widokiem morza z jednej strony i architekturą belle époque – z drugiej. Jeśli zdecydujemy się na tę ostatnią opcję, dotrzemy wreszcie do Bansin.

Trzecie, a tym samym ostatnie z uzdrowisk na „cesarskiej drodze” wydaje się dość skromne, choć z pewnością nie jest pozbawione specyficznego klimatu. Dodatkową atrakcją, oprócz molo, jest obecność sporego jeziorka (Schloonsee). Zresztą w tym rejonie na brak mniejszych zbiorników wodnych nie sposób narzekać. Wybierając dłuższą wycieczkę, niewątpliwie warto udać się nad urokliwe Gothensee.

Cesarskie uzdrowiska na wyspie Uznam nadają się zarówno jako kierunek wypadów poza Świnoujście czy Międzyzdroje, jak też cel sam w sobie. Z uwagi na ogromne zagęszczenie wysokiej klasy hoteli oraz licznych pensjonatów o nocleg nie powinno być trudno. Także łagodny, leczniczy nadbałtycki klimat przemawia za tym wyborem. Niestety minusem okazują się ceny. Zakwaterowanie w Niemczech nie należy do tanich, zwłaszcza w sezonie letnim. Rozwiązaniem mogą być natomiast pokoje lub apartamenty w willach położonych z dala od plaży.