Z telefonem w samolocie?

Zgodnie z dotychczasowymi zasadami korzystanie z tabletów czy komórek w czasie startu i lądowania samolotu, a więc na poziomie poniżej 3 tys. metrów było zabronione, a w czasie samego lotu (na wysokości powyżej 10 tys. metrów) możliwe, pod warunkiem że urządzenia działały w trybie samolotowym, tak by nie zakłócały urządzeń nawigacyjnych samolotu. W praktyce można było więc korzystać z wifi, ale nie telefonować czy wysyłać smsy.

Teraz EASA doszła jednak do wniosku, że korzystanie z elektronicznych gadżetów nie wpływa negatywnie na prawidłowe funkcjonowanie maszyny i zezwoliła liniom lotniczym działającym na obszarze Europy na zliberalizowanie przepisów dotyczących używania tych urządzeń na pokładach, tj. dopuściła możliwość ich obsługiwania w trybie normalnym.

Zanim jednak pasażerowie będą mogli siedząc w samolocie faktycznie wysłać smsa czy połączyć się z siecią komórkową, przewoźnicy muszą przeprowadzić testy badające m.in. potencjalne zakłócenia w celu potwierdzenia, że sygnały z telefonów komórkowych nie utrudniają pracy urządzeń nawigacyjnych maszyny (według specjalistów testy mają trwać nawet dwa miesiące). W wielu wypadkach niezbędne może okazać się także dostosowanie maszyn do potrzeb użytkowników komórek, a więc na przykład montaż urządzeń zapewniających zasięg. Koniec końców to na liniach lotniczych spoczywać będzie decyzja, czy umożliwią pasażerom korzystanie z urządzeń mobilnych czy nie.

Komisja zaznacza, że zabronione będzie rozmawianie przez komórki w czasie lotu. Decyzja ta nie jest jednak podyktowana względami bezpieczeństwa, ale komfortem pasażerów w czasie lotu.