Podczas każdej podróży, której celem jest większe miasto, punktem obowiązkowym, a równocześnie stojącym na pierwszym miejscu listy „must see” jest Rynek. Nie chodzi o to, by być sztampowym i powielać schematy. Po prostu wrocławski Rynek wart jest wzmianki, a nawet dłuższej rozprawy.
Tyle się tutaj dzieje. Mieszkańcy i turyści piją i jedzą w rozmaitych knajpkach, zakochane pary umawiają się na randki, uliczni artyści cieszą oko i ucho. Chyba nie ma w Polsce Rynku, który w tak wielkim stopniu zasłużył sobie na miano towarzyskiego i kulturalnego serca miasta. Rano trzeba przespacerować się po placu i poznać najcenniejsze zabytki, by wieczorem przemierzać drogę od pubu do pubu: czy tego w klimacie PRL-u, czy kubańskiego, a może tradycyjnie przy kuflu piwa w Spiżu.
Jeśli jednak wolimy tradycyjne zwiedzanie, powinniśmy poznać długą historię tego miejsca. Rynek został wytyczony w 1242 roku i był wtedy jednym z największych w Europie. Pod koniec XIII wieku stanął na nim Ratusz – prawdziwy skarb miasta – do którego przylegały najpierw kramy, a potem kolorowe kamieniczki, stanowiące zwartą bryłę w środku placu. Przez kolejne lata najważniejszy budynek wrocławskiego Rynku przechodził kolejne rozbudowy i modernizacje: od prostej, murowanej budowli z wysokim dachem i wieżą, po bogato zdobiony gmach, który możemy oglądać dzisiaj. Obecny kształt jest wynikiem przebudowy w latach 1470-1510 oraz modernizacji w latach 1615-1616.
W Ratuszu znajdziemy Muzeum Miejskie, dzięki czemu możemy gmach podziwiać także od wewnątrz. Najmłodsi podróżnicy powinni zwrócić również uwagę na fontannę niedźwiadka – dzieło Moritza Geygera – a starsi na misterne zdobienia całości, np. neogotyckie rzeźby na konsolach z końca XIX wieku lub zegar. Jeśli wejdziemy do środka, zobaczymy m.in.: halę mieszczańską, salę sądową, kancelarię wójta, izbę rady, salę książęcą i skarbiec.
Po wyjściu z Ratusza czas na zwiedzanie samego Rynku. Barwne kamieniczki to rekonstrukcje budynków zniszczonych w trakcie wojny. Zachodnia część nazywana jest Stroną Siedmiu Elektorów, południowa otrzymała miano Strony Złotego Pucharu, wschodnia – Strony Zielonej Rury. Pierzei północnej nadano „smakowite” określenie Targu Łakoci. Szczególną uwagę należy zwrócić na kamieniczki altarystów „Jaś” i „Małgosia”, które stoją na rogu ulic św. Mikołaja i Odrzańskiej. Są to pozostałości dawnych domów duchownych z Kościoła św. Elżbiety, pochodzącego z XIV wieku. Z Rynku warto także pójść dalej na Plac Solny, który niegdyś stanowił targowisko pomocnicze, a dziś można zachwycić się mnóstwem sprzedawanych na nim kwiatów.